<< powrót na stronę główną dziś jest: 9.10.2024 r.  
 


02.06.2007 - Iran wygrał w Mundialito
    Aktualnie przeglądasz: Aktualności

Opowieści z Kazachstanu
12-05-2010

Ciekawe spotkanie z literatem Anatolem Diaczyńskim zorganizowały wspólnie Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Dębicy. Spotkanie pod tytułem „Moje wspomnienia z Kazachstanu” odbyło się w Domu Seniora przy ulicy Rzeszowskiej w ramach tygodnia bibliotek.

Pisarz jest potomkiem polskich zesłańców z Kazachstanu. Urodził się w wiosce Zielony Gaj w północnym Kazachstanie w 1951 roku. Ukończył Instytut Literacki im. M. Gorkiego w Moskwie. Do Polski wraz z rodziną (żona i trzy córki) wrócił w 1995 roku. Mieszka i pracuje w Stalowej Woli w tamtejszym Domu Kultury. Wydał kilka książek opisujących losy Polaków w byłym Związku Radzieckim: „Myśmy do stepów unieśli ojczyznę”, „Legendy stepowe”, „To my jesteśmy, Polsko”, „Po kraju, którego już nie ma”, „Polacy w Rosji mówią o sobie”. Nie stroni także od lżejszej literatury. Opublikował m.in. zbiorki opowieści humorystycznych pod nazwą „Nadchodzi wieczór, więc pożartujmy” oraz „Nadchodzi wieczór 2”. Autor tworzy w języku rosyjskim. Potem dopiero tłumaczy swoje książki na polski.

W 1998 r. Anatol Diaczyński został członkiem oddziału rzeszowskiego Związku Literatów Polskich. W roku 2000 otrzymał prestiżową nagrodę literacką „Złotego Pióra”.

– Mój dziadek pochodził z Łodzi, ale jako młody chłopak osiedlił się w okolicach Żytomierza. Wytyczone po I wojnie światowej granice zostawiły go na terenie Rosji Radzieckiej – opowiadał losy swojej rodziny Anatol Diaczyński. – W pierwszych latach władzy radzieckiej utworzono autonomiczny rejon Polski im. Marchlewskiego. Na zewnętrzny użytek władza radziecka pokazywała, że szanuje wszystkie narodowości. Jednak już w 1935 roku rejon został zlikwidowany a jego mieszkańcy stopniowo wywożeni do Kazachstanu. Musieli zamieszkać we wsi zbudowanej w szczerym stepie.

Mówić o swej polskości można było dopiero za Gorbaczowa. Do tego czasu języka polskiego używano tylko w ukryciu, w domu. Z czasem Polacy mogli uczyć się we wszystkich dostępnych szkołach. Powstawały polskie związki i stowarzyszenia kulturalno-oświatowe. Diaczyński zaczął przyjeżdżać do Polski na kursy językowe. Wreszcie 15 lat temu zamieszkał z rodziną w Stalowej Woli.

Bardzo gorzko zabrzmiały słowa Anatola Diaczyńskiego o stosunku Polski do zesłańców w Kazachstanie. - Wyjechali prawie wszyscy Niemcy, dużo Rosjan i Białorusinów. Polaków mało, bo tylko się mówi o potrzebie repatriacji, a nic w tym celu nie robi – mówił w Domu Seniora. – Po wojnie, gdy Polska był a w ogromnej biedzie wróciło do niej więcej Polaków zza Buga niż przez ostatnie 20 lat. Lokalnym władzom jesteśmy obojętni, władze państwa tylko gadają o potrzebie pomocy Polakom na Wschodzie i nic nie robią w tym kierunku. (aj)


Fot. Andrzej Janiec

 


 
(C) 1990-2010 Urząd Miejski w Dębicy - Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone - kontakt do obsługi technicznej