Motocykl angielskiej firmy Raleigh z 1924 roku znaleźli w pobliżu Dębicy saperzy z firmy De – Mont, którzy oczyszczają z niewypałów teren budowy autostrady Dębica - Rzeszów. Jacek Dymitrowski, dyrektor Muzeum Regionalnego w Dębicy, do którego okaz trafił 14 lipca br., chce jak najszybciej zrekonstruować motocykl, by pokazać go zwiedzającym i poznać jego historię.
Motocykl odnaleziono między Pustynią i Skrzyszowem, w pobliżu Dębicy, gdzie przygotowywany jest teren pod autostradę A4. Firma De Mont, oczyszcza teren pod budowę autostrady z niewypałów. Gdy wykrywacze metalu natrafiły na motocykl dały mocny sygnał.
- Motocykl znajdował się 2,5 metra pod ziemią – mówi historyk Jacek Dymitrowski, dyrektor Muzeum Regionalnego w Dębicy i prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Dębickiej. – Kilka osób odkopywało go przez osiem godzin.
Jak wspomina Krzysztof Glijer, właściciel firmy, na głębokości 1,4 metra wyłonił się zegar. - Kopaliśmy dalej i okazało się, że był to zegar w motocyklu – mówi Krzysztof Glijer. - Z osłon na kolana dało się odczytać, że jest to maszyna angielskiej firmy Raleigh. Prawdopodobnie jest ich tylko kilka w Polsce. W porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków zdecydowaliśmy o przekazaniu motocykla Muzeum Regionalnemu w Dębicy.
Dyrektor Muzeum nie kryje radości. – To unikat – mówi Dymitrowski. – Oczywiście zanim pokażemy go zwiedzającym musimy go oczyścić i zakonserwować. Kilkadziesiąt lat pod ziemią sprawiło, że motocykl jest bardzo zardzewiały. Musimy ściągnąć specjalne środki, które usuną rdzę. Do konserwacji chcemy użyć paraloidu B 44 a następnie taninę. Będę dążył do tego, żeby odczytać tablice rejestracyjne. Chcemy do tego użyć kwasu szczawiowego. Wtedy będziemy mogli rozwiązać najciekawszą zagadkę, czyli ustalić właściciela motocykla. Eksponat udostępnimy zwiedzającym jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że już we wrześniu, a najpóźniej w październiku stanie w oszklonej gablocie na wystawie poświęconej historii regionu.
Dymitrowski chce ustalić także historię samego zakopania motocykla. – Motocykl ma opony Dunlop Sport, nie jest pomalowany w kolorach maskujących, więc raczej był wykorzystywany do celów prywatnych – mówi. – Być może został wykorzystywany przez wojsko, wcześniej zarekwirowany. Był to drogi motocykl, nawet ekskluzywny. Skłaniam się do teorii, że we wrześniu 1939 roku podczas wycofywania się wojsk, kierowcy zabrakło paliwa i motor został ukryty w leju po bombie. Liczę, że dzięki tablicom rejestracyjnym uda nam się ustalić ówczesnego właściciela i odtworzyć historię motocykla.
Unikatowy motocykl to nie jedyne znalezisko wykopane z terenów przeznaczonych pod autostradę. Firma De-Mont w okolicach Dębicy natrafiła na 150-milimetrowy pocisk artyleryjski z pierwszej wojny światowej, a w Borku Wielkim szczątki dwóch żołnierzy niemieckich, co można było stwierdzić po nieśmiertelniku i wyposażeniu. Wykopano także rosyjską katiuszę, kilkanaście granatów i pocisków, niemieckie wyrzutnie przeciwpancerne klein i panzerschrek.
- Cieszymy się, że znaleziska z okolic naszego miasta trafiają decyzją konserwatora zabytków do Muzeum Regionalnego – mówi Andrzej Reguła, zastępca burmistrza Dębicy. - Nasza placówka staje się coraz bardziej atrakcyjna dla zwiedzających, zaś praca badawcza prowadzona przez pracowników muzeum pozwala poznać bliżej historię naszego regionu.